To co dzieje się na naszych oczach, to może być dopiero wstęp do czegoś dużo
gorszego – mówił premier Mateusz Morawiecki w Wilnie. Jego zdaniem wydarzenia na
granicy polsko-białoruskiej, koncentracja wojsk rosyjskich na granicy z Ukrainą i kryzys
energetyczny to różne elementy tego samej sytuacji
Premier Mateusz Morawiecki wystąpił w niedzielę na wspólnej konferencji w Wilnie z premier Litwy.
Wspólnie z panią premier Litwy apelujemy do naszych sojuszników zachodnich, aby te drzewa
nie przesłaniały lasu, aby te poszczególne problemy, które są dyskutowane między nami dzisiaj
w Brukseli, aby one nie przesłaniały gigantycznych prawdziwych ryzyk, które wyłaniają się na
horyzoncie” – apelował. „Uważam, że to co rozgrywa się na naszych oczach, te akty dramatu,
to może być niestety dopiero wstęp do czegoś dużo gorszego – dodał Morawiecki.
Czytaj też: Aleś Zarembiuk: Smutne, że UE dała się nabrać Łukaszence
Czytaj też: Morawiecki: Dzisiaj mamy do czynienia z wojną nowego typu
Z różnego rodzaju źródeł wiemy – i dzisiaj jest to informacja już publicznie podawana przez naszych
sojuszników z NATO – że wokół Ukrainy gromadzą się oddziały rosyjskie i to oznacza niestety rosnącą
presję także na tego naszego sąsiada, na Ukrainę. Oprócz kryzysu migracyjnego, który jest de facto
kryzysem politycznym, mamy do czynienia z kryzysem o charakterze presji militarnej na Ukrainę i to drugi
element tej nadzwyczajnej sytuacji, z którą mierzymy się w ostatnich dniach – mówił premier.
Trzeci element tej sytuacji to nacisk Rosji na Mołdawię przez wywołanie kryzysu energetycznego, bo „próbuje
iść własną drogą”. Czwarty element puzzli, mówił Morawiecki, to „wielki kryzys wywołany przez Rosję i zawiniony
przez dość dogmatycznie prowadzoną politykę klimatyczną Unii Europejskiej i ceny ETS”. „Bardzo wysokie ceny
gazu, które wyznaczają krańcową cenę energii w wielu krajach Unii Europejskiej, są wywołane przez Rosję,
co do tego nikt nie ma wątpliwości” – przekonywał.
Kreml jest w stanie akumulować rezerwy, jest w stanie akumulować się finansowo pod kątem przeprowadzenia
różnych ataków, ekonomicznego, militarnego, szantażu energetycznego i różnych innych działań o charakterze
destabilizacji politycznej – podkreślał premier.
Szef rządu zwracał też uwagę, że Rosja i Białoruś wykorzystają zachodnich dziennikarzy do przedstawienia
zmanipulowanego obrazu wydarzeń na granicy polsko-białoruskiej. Postanowili przywołać różnych dziennikarzy z Zachodu
, którym pokazują bardzo wycinkowy obraz rzeczywistości, oświetlają jupiterem bardzo wąską część sceny – mówił Morawiecki.
Dziennikarze ci są posyłani na granicę i pokazywane im są „różne problemy humanitarne”. „Oczywiście ta sytuacja
jest trudna, ale ona jest w stu procentach zależna od decyzji Łukaszenki” – mówił Morawiecki.
Powtarzał, że Polska jest gotowa pomóc migrantom na terenie Białorusi, ale nie jest dopuszczana do takiej pomocy.
Niech nasi sojusznicy to głośno usłyszą, niech nie dają się złapać w sidła propagandy białoruskiej i rosyjskiej – mówił.
Białoruś może sprowadzić Afgańczyków
Wiemy o kontaktach dyplomatycznych i służbowych białoruskich i rosyjskich z Uzbekistanem i z Afganistanem.
Najprawdopodobniej będzie próba wykorzystania kryzysu w Afganistanie jako kolejnej odsłony kryzysu
migracyjnego – powiedział w niedzielę w Wilnie premier Mateusz Morawiecki.
Premier Mateusz Morawiecki przybył w niedzielę na Litwę, gdzie spotkał się z szefową litewskiego rządu
Ingridą Szimonyte.
Szef polskiego rządu podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu, że w ostatnich miesiącach Białoruś nasila
działania przeciwko Unii Europejskiej.
I warto sobie zdać z tego sprawę, że to nie jest konflikt tylko z Polską, to nie jest konflikt sztuczne wywołany z Litwą,
ale to jest próba naruszenia granicy wschodniej NATO i próba naruszenia granicy wschodniej UE – powiedział premier.
My dzisiaj już wiemy z całą pewnością, że te ruchy, które odbywają się na granicy, są w pełni reżyserowane
przez Łukaszenkę – podkreślił Mateusz Morawiecki.
Zwrócił uwagę, że odbyły się pierwsze loty z migrantami, ale niestety zostały one wstrzymane.
I, co gorsze, grozi scenariusz trudniejszy. Otóż wiemy o kontaktach dyplomatycznych i służbowych białoruskich
i rosyjskich z Uzbekistanem i z Afganistanem. I będzie próba wykorzystania najprawdopodobniej kryzysu
w Afganistanie jako kolejnej odsłony kryzysu migracyjnego – zaznaczył Mateusz Morawiecki.
Według niego kryzys migracyjny jest tylko częścią wielkiego kryzysu politycznego, „który Łukaszenko wraz ze swoim
prawdziwym mocodawcą, co do którego chyba nikt nie ma wątpliwości, że jest nim prezydent Rosji Władimir Putin,
będzie dalej takie działania kontynuował”. „Wykorzystując wyrzuty sumienia Zachodu, związane z wycofaniem swojej
obecności z Afganistanu. Niestety będzie tutaj prawdopodobnie następny kierunek dopływu migrantów” – powiedział premier.
Czytaj też: Chiny obniżyły relacje dyplomatyczne z Litwą. Wilno w smutku
PAP/mt