W podstawowych sprawach określających relacje polsko-amerykańskie, szczególnie obronności, nic się nie zmieni – ocenił
w środę w TV Republika wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, komentując zatwierdzenie przez
Kolegium Elektorów wyboru Joe Bidena na prezydenta USA.
Elektorzy ze wszystkich stanów oraz Dystryktu Kolumbii wybrali w poniedziałek oficjalnie Joe Bidena na 46. prezydenta USA.
Po decyzji Kolegium Elektorów formalności uznania Demokraty za zwycięzcę wyborów prezydenckich w USA dokona 6 stycznia zaprzysiężony
trzy dni wcześniej nowy Kongres. Dwa tygodnie później Biden obejmie najwyższy urząd w Stanach Zjednoczonych.
Marcin Przydacz oznajmił, że po objęciu prezydentury przez Bidena nie spodziewa się istotnych zmian w amerykańskiej polityce bezpieczeństwa.
– To jest dla nas najważniejszy partner, największa armia NATO, najpotężniejsze państwo tego sojuszu i w tym kontekście zmian być nie powinno
– powiedział. – Jeśli już, to mogą być jedynie dyskusje dotyczące jakiś szczegółów – dodał.
Przydacz przypomniał, że pierwsze decyzje dotyczące “relokacji wojsk NATO-wskich w Polsce” zapadły w 2016 r.,
za prezydentury Baracka Obamy, kiedy Biden był wiceprezydentem.
Według wiceszefa MSZ “Amerykanie mają pełną świadomość zagrożenia na flance wschodniej”. – Chcą powrócić do takiej sytuacji, że Ameryka
będzie odgrywać istotniejszą rolę na scenie globalnej niż za prezydentury Donalda Trumpa – wskazał.
Oceniając sytuację Polski po dyskusji na temat budżetu Unii Europejskiej powiedział, że nasz kraj wzmocnił swoja pozycję w UE.
– Nie widzę powodu, dla którego Polska miałaby inaczej prowadzić swoją politykę europejską niż na przykład Niemcy, Francuzi
czy wcześniej Brytyjczycy. Jesteśmy dużym państwem, mamy prawo do korzystania z traktatowych instrumentów – oznajmił.
IAR/PAP/dad