Rosyjskie wojska, głównie ze Wschodniego Okręgu Wojskowego budują obozy polowe i już ćwiczą
na Białorusi w ramach „sprawdzianu sił reagowania Państwa Związkowego”. Władze wyrywkowo
informują o ich rozmieszczeniu. Aktywna faza „sprawdzianu” – manewry – rozpocznie się 10 lutego.
„Rosyjscy wojskowi rozbili obóz polowy na poligonie w Brzeskim” – podawało rosyjskie ministerstwo obrony.
Białoruskie ministerstwo informuje o rozpoczętych już na poligonie Brzeskim ćwiczeniach w ramach zgrywania
pododdziałów z obu krajów i „zajęciach kontrolnych” z udziałem „desantu, wojsk zmechanizowanych, załóg czołgowych,
bojowych wozów piechoty, oddziałów artyleryjskich, przeciwpancernych”.
„Białoruscy i rosyjscy żołnierze przećwiczą obronę i walkę z nielegalnymi formacjami zbrojnymi” – podano.
Na poligonie Obóz-Lesnowski „zorganizowano i zamaskowano miejsca stacjonowania żołnierzy, przeprowadzono
kamuflaż sprzętu; zorganizowano posterunki i patrole” – przekazał resort obrony w Mińsku.
Podobne „zajęcia kontrolne”, mają się odbyć także na innych poligonach – Domanowskim, Gożskim i Osipowickim.
Na Białoruś trafiły już rakiety S-400 Triumf – poinformowało w czwartek rosyjskie ministerstwo obrony. Mają zostać
rozmieszczone „na poligonie w obwodzie brzeskim”, a następnie objąć dyżur bojowy w systemie obrony przeciwlotniczej
Białorusi i Rosji. Wcześniej z Kraju Chabarowskiego, pokonując ok. 8 tys. km na lotnisko w Baranowiczach dotarło
12 myśliwców Su-35S.
„Wielozadaniowe myśliwce Su-35S ze Wschodniego Okręgu Wojskowego zakończyły przebazowanie na białoruskie
lotniska” – poinformował rosyjski resort obrony 27 stycznia.
29 stycznia Białorusini podali, że do kraju przerzucono rosyjskie zestawy artyleryjsko-rakietowe Pancyr-S.
Na opublikowanym przez ministerstwo obrony nagraniu widać, że na Białoruś przyjechało 12 ciężarówek, z których
każda może przewozić 12 rakiet – informował Sputnik. Ministerstwo obrony nie podało ani nazwy stacji, na którą
przyjechał skład z rakietami, ani docelowego miejsca rozmieszczenia zestawów. Pokazano za to zdjęcia – tradycyjnie
już – z powitania rosyjskich żołnierzy chlebem i solą.
W komunikatach resortu obrony można również znaleźć relacje z koncertów i wizyt w muzeach – częścią wspólnego
sprawdzianu sił reagowania jest bogaty program kulturalny.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że na Białoruś dotarło już co najmniej kilkadziesiąt składów kolejowych z rosyjskim
sprzętem i żołnierzami. Na terytorium zachodniego sojusznika Rosji jadą wozy opancerzone, bojowe wozy piechoty,
czołgi, moździerze i inny sprzęt. Większość pojazdów i uzbrojenia jest identyfikowana przez internautów na podstawie
„powitalnych wideo” ministerstwa obrony i nagrań przekazywanych przez użytkowników sieci społecznościowych
z różnych miejsc Białorusi.
Według mediów na poligonie pod Osipowiczami są już rosyjskie rakiety Iskander. Na Białoruś trafiły też systemy artyleryjskie Uragan.
Jak wynika z ustaleń grupy śledczej Conflict Intelligence Team z 18 stycznia i innych analityków opierających się na
powszechnie dostępnych źródłach, zarówno Uragany, jak i inny sprzęt wojskowy z Rosji zgromadzono w pobliżu miejscowości
Rzeczyca w obwodzie homelskim, zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą.
Białoruska redakcja rosyjskiego Sputnika, która, co ciekawe, publikuje znacznie więcej konkretów o manewrach niż
państwowe media białoruskie, szacuje, że na Białoruś trafiło dotąd kilkuset rosyjskich żołnierzy, jednak wydaje się, że
te dane mogą być „niedoszacowane”.
Podczas wystąpienia w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w poniedziałek amerykańska ambasador Linda Thomas-Greenfield
oceniła, że na Białorusi jest już 5 tys. rosyjskich żołnierzy, a docelowo ma ich być nawet 30 tys.
„Rosja wysłała na Białoruś w ostatnich dniach około 30 tys. żołnierzy i nowoczesną broń; jest to największy przerzut
wojsk do tego kraju od czasu zakończenia zimnej wojny” – mówił z kolei w czwartek sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
Białoruski resort obrony nie podał, jak dotąd, dokładnej liczebności rosyjskich i białoruskich wojsk, które będą uczestniczyć w
‘sprawdzianie sił reagowania”.
Oficjalnie zapewnia tylko, że liczebność uczestników ćwiczeń „Związkowa Stanowczość” odbywających się w dniach 10-20 lutego,
nie przekroczy tej dopuszczonej przez Dokument Wiedeński OBWE. Wymaga on wcześniejszej notyfikacji i dopuszczenia
zewnętrznych obserwatorów przy zaangażowaniu powyżej 13 tys. żołnierzy. Białoruś ma przy tym dwustronne porozumienia
np. z Ukrainą i z Polską, że niewymagające powiadomienia ćwiczenia nie powinny przekraczać odpowiednio 5 tys. i 6 tys. żołnierzy.
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu mówił we wtorek, że „Rosja, w ramach dobrowolnej transparentności, poinformowała
attache wojskowych innych państw o sprawdzianie i wspólnych manewrach”.
Według zapowiedzi nieplanowana inspekcja sił reagowania Państwa Związkowego (Białorusi i Rosji) ma dwa etapy. Pierwszy
to trwający obecnie przerzut i organizacja wojsk oraz ochrona obiektów wojskowych na terytorium Białorusi i działania sił
ochrony przeciwlotniczej. Drugi etap będą stanowić manewry wojskowe „Związkowa Stanowczość 2022”.
Manewry odbędą się na poligonach: Obóz-Lesnowski, Osipowicki, Brzeski, Gożski i Domanowski, jak również w wyznaczonych
terenach poza poligonami w obwodach grodzieńskim, brzeskim, witebskim i homelskim. Wykorzystane zostaną również
lotniska w Baranowiczach, Łunińcu, Lidzie i Maczuliszczach.
Ministerstwa obrony w Mińsku i w Moskwie przekonują, że skala ćwiczeń (liczba żołnierzy i sprzętu) nie podlega zapisom
Dokumentu Wiedeńskiego OBWE i nie wymaga informowania innych państw.
Mińsk uzasadnił przeprowadzenie manewrów „sytuacją wokół granic Białorusi, wzrostem napięcia w Europie
i zaostrzeniem się sytuacji polityczno-wojskowej na świecie”.
Eksperci łączą niezapowiedzianą „inspekcję” sił Państwa Związkowego oraz manewry na południu graniczącej z Ukrainą
Białorusi z działaniami Rosji wobec Kijowa. Uznają je za środek wywarcia jeszcze większej presji na tamtejsze władze,
a w najgorszym scenariuszu, przygotowanie do możliwego ataku na Ukrainę z terytorium Białorusi. Z kolei na Białorusi
obecność dużej liczby rosyjskich wojsk budzi obawy, że mogą one pozostać tam „na dłużej”.
Z Mińska Justyna Prus
PAP/ as/